Powodów jest kilka. Przede wszystkim wielu historii opisanych w książce – szczególnie tych najbardziej osobistych – nie opowiadałem do tej pory publicznie, a jeśli to robiłem, to zazwyczaj fragmentarycznie. Po drugie będąc w podróży, piszę głównie na kolanie, najczęściej w namiocie. Cierpią na tym styl, forma, a nierzadko i pointa. Na trzecim roku studiów dziennikarskich zainteresował mnie reportaż. To gatunek, który wymaga dokładnego przemyślenia tematu i jego wielowątkowej analizy, a na to potrzeba czasu. I właśnie tym jest Empiria – zbiorem reportaży. Pisałem go przez rok. Na jeden rozdział przypadał średnio tydzień pracy. Na jeden post na Facebooku – dwie godziny. Empiria opowiada zatem sporo niewspomnianych dotąd przeze mnie historii i tworzy spójną, zbudowaną na dojrzalszej narracji całość. Mówiąc krótko, ma niewiele wspólnego z moimi dotychczasowymi działaniami w internecie.