-
Szlak Karpacki. Spojrzenie w oczy natury.
Puchacz odwrócił głowę w moją stronę i spotkaliśmy się spojrzeniami. Widzieliśmy się dokładnie, byliśmy odsłonięci. Jakby nadzy, tak czułem. Gapiłem się w te sowie oczy i widziałem w nich wszystko: mądrość, doświadczenie, czystość. Chrystusa, Rodzanice, Demeter i Buddę. Bliskich, których już nie ma. To spojrzenie trwało z minutę – ale tam, w środku lasu, całą wieczność.
-
Everest Base Camp Trek. Zapach żywiołów.
Po ośmiu dniach marszu przez Himalaje u podnóży pokrytych wiecznym śniegiem szczytów zamajaczył mój cel – wysepka żółtych namiotów. Everest Base Camp. Dla niektórych punkt wyjściowy do zdobycia najwyżej góry świata. Dla mnie - zwieńczenie wędrówki, w trakcie której zobaczyłem świat czortenów, jaków i Szerpów. Świat, który pachnie żywiołami.